Ze względu na dotychczas posiadany wzmacniacz i jego dźwięk (CA A1 mk3) poszukiwania podstawy pod system (co prawda budżetowy,ale zawsze;-) )zacząłem od odsłuchu klocków tej samej firmy tj Cambridge Audio. Przesłuchałem kolejno 340 i 540, potem przeszedłem do 640 stki i się nie zawiodłem. Po opiniach przeczytanych na tym forum podchodziłem,mimo szacunku do firmy CA dość sceptycznie do tych modeli.340 nie zaskoczyła mnie niczym,540 - już było lepiej, po podłączeniu 640 okazało się,że to jest to. Dźwięk detaliczny (wcale nie zbyt ostry), bas szybki nie rozlazły,nie schodzi może do dolnych pokładów kopalni Wujek;-),ale w moim przekonaniu jest taki jak trzeba, stereofonia na dobrym poziomie,lokalizacja źródeł pozornych ok, głosy ludzkie wspaniałe ze względu na średnicę wyraźnie wyeksponowaną (ulubiony Dave Gahan śpiewa jakby był obok ;-) ). Ten wzmacniacz ma to coś co chwyta za serce ("ucho") i nie puszcza tak łatwo.
Po tych odsłuchach porównałem jednak (żeby nie było) z Denonami 500 i 700, dźwięk niezły aczkolwiek w moim odczuciu zbyt ostry w porównaniu do CA 640V2,natomiast HK 970 to zupełna porażka( w porównaniu do Kambodźy)-przebasowiony,wysokich trzeba szukać na siłę.NAD 325 BEE - hmm tu miałem największy problem,odrobinę cieplejszy ale tracił na przestrzeni i detaliczności - podobał mi się. Zwyciężył jednak CA 640 V2-"dizajn" i przywiązanie do marki przeważyło.
Żeby nie było tak różowo - podłączenie przewodów głośnikowych nie zakończonych żadną konfekcją wymaga anielskiej cierpliwości i zręczności zegarmistrza:-)